niedziela, 27 listopada 2011

Slajdy!

Kurczaki no... kiedyś jak nie było komputerów to człowiek był taki kreatywny by zapewniać sobie rozrywkę, poznawczość świata, zapewne więcej i częściej wychodził z domu... ale gdy chciał pooglądać świat, kupował slajdy i podziwiał.
A pamiętacie rzutnik Ania i bajkiiiiii, znałem wszystkie swoje na pamięć :-))
Ale coś jest nostalgicznego w tych urządzeniach i slajdach, ceny na allegro idą w góre.

sobota, 26 listopada 2011

Der Teufel - o makulaturze słów kilka


Diabli by nadali! Nomen omen. Wczorajszego wieczora zostałam uszczęśliwiona przez sąsiada widoczną powyżej książką. Wyciągnięto ją z jakiejś piwnicy w Gdańsku. Blok z marnej jakości papieru jest oddzielony od oprawy. Pozycja wydziela aromaty, które ogólnikowo można sklasyfikować jako mykologiczne. Wartość tej pozycji jest zerowa, o ile nie powinno się płacić szkodliwego za przetrzymywanie takich wynalazków. Ale jak tu książkę wyrzucić?! Nigdy! I tak puchną biblioteki u mnie w domu...Zbiór makulatury się cały czas powiększa i wciska swoje macki z najdalsze zakątki domu.

Z ciekawostek. "Der Teufel" (Diabeł) jest powieścidłem historycznym traktującym o bodajże Ludwiku XII. Autor Alfred Neumann miał żydowskie korzenie, a urodził się w 1895 r. w Lautenburg (obecny Lidzbark k/Działdowa). Ową powieść popełnił w 1926 r. i w tymże została wydana przez DBG (Deutsche Buch Gemaindschaft). W momencie dojścia hitlerowców do władzy pisarz wyemigrował do USA. Był, co zrozumiałe autorem zakazanym w III Rzeszy. Zmarł w Lugano na początku lat '50 XX w. 

I weź tu człowieku nie zbieraj makulatury...

Ob-leśna płyta



Czyli idzie Grześ przez wieś...tfu! przez las. Patrzy a tam leży zachodnia, ba! zachodnioniemiecka płyta. No to wziął i przygarnął. Znajdą jest 2 krążek z 2-płytowej kompilacji wydanej w 1984 r. przez niejaki metalowy band Motorhead. Nie wiadomo czy płyta gra, ale można przypuszczać, że brzmi jakby Lemmy od 1984 r. siedział na przymusowym obozie przetrwania w gdyńskich lasach.


Szczęśliwy znalazca w chwili obecnej poszedł winyl umyć i spróbować "odpalić". Jeżeli owa sztuka się powiedzie zespół "Śmieciowiska" niezwłocznie powiadomi szanownych czytelników co może poczuć człowiek ciemną jesienną nocą.

fot. feyg

Blaszana żabka na kluczyk


No to zaczynam z moimi żabami vel rzapkami. Żaby wszelakie zbieram od wielu lat, w każdej postaci. Ile ich mam oczywiście nie wiem. Czemu służą - tego również nie wiadomo. Po prostu są i już. Nie mam pojęcia kiedy i gdzie kupiłam/dostałam tą dyskusyjnej urody nakręcaną, blaszaną zabawkę. Wyrób jest Made in China i w pełni sprawny. Po nakręceniu idiotycznie podskakuje w kółko, wydając z siebie dziwne chrzęszczące dźwięki.

re re kum kum

wtorek, 22 listopada 2011

Kolorowe kredki w pudełeczku noszę...

  
A dokładnie ołówki techniczne specjalne  "Color Technica", 24 sztuki, zestaw barw nr 455, wyprodukowane przez Pruszkowskie Zakłady Materiałów Biurowych. Kosztowały całe 36 zł. 
Zachowały się prawie idealnie i niemal nieużywane. Oczywiście nie należały od początku do mnie. Patrząc na datę wypisaną na pudełku można  łatwo wyliczyć, że na moje pojawienie się na świecie trzeba było poczekać jeszcze dokładnie 4 lata i 1 tydzień. Dostałam je od przyjaciółki  3-4 lata temu i rzadko, bo rzadko ale ich używam coś rysując. Zapach kojarzący mi się z biurem projektowym i pracą mojego ojca, którymi siłą rzeczy tracą te "kolorowe kredki" - bezcenny.

poniedziałek, 21 listopada 2011

Kalkulator osobisty mini Casio CM-607 (1975), czyli minus zero


 Nie pamiętam kiedy trafił do domu, zapewne w końcu lat 70-tych ojciec przywózł to cudo z jednego z rejsów. Kto wie, sądząc po instrukcji, być może zakupił go w kraju kwitnącej wiśni bowiem cała intrukcja jest w języku japońskim. W każdym razie jako dobro luksusowe trzymany był z dala od rąk ciekawego kilkulatka który zmuszony był dokonywać skomplikowanych obliczeń na papierze i używany raczej rzadko. Wyślietlacz z zielonkawymi cyframi przywodził na myśl rekwizyt z popularnego podówczas serialu s-f "Kosmos 1999". Dopiero po latach okazało się że model ten skrywa mroczną tajemnicę: wynik sumy minus jeden i plus jeden to... minus zero! Może to i dobrze że trafił w moje ręce?

 Nawet pudełko i instrukcja się zachowały!

foto i tekst: feyg

Dyskietki 5 1/4 cala


Pamiątka z czasów studenckich (około roku 1990). Dla niezorientowanych: na dyskietkę rozmiaru 5 1/4 cala można było upchnąć aż 1,2 Megabajtów danych! Pamiętam że aby nabyć toto specjalnie pojechałem do Gdańskiego Towarzystwa Naukowego na ulicę Grodzką. Po latach rzutem na taśmę udało się skopiować zawartość na nowszy nośnik (i przy okazji wzbudzić nieskrywane zainteresowanie firmowych informatyków) ;-)

A to skrin z ekranu po odpaleniu tego cudaka:

foto i tekst - feyg

Zegary

Model bliżej nieokreślony, nadgryziony zębem czasu, całkowicie zardzewiały, zapewne każdy z nas ma trochę POLJOTÓW, trochę innych zegarków... jak spenetruję zdobyczną piwnicę to dam wkrótce trochę szwajcarów!

A to na początek, metaforyczno-nostalgicznie

sobota, 19 listopada 2011

Jeden cent...

...niesamowity wynalazek PRL'u banknot jednocentowy, do wykorzystania w Pewex'ie, trzeba ich było trochę nazbierać na paczkę gum... :-))))

Smena 8M czyli mroczny przedmiot....

Mroczny przedmiot...bynajmniej nie pożądania każdego gówniarza idącego do I Komunii Św. z pokolenia obecnych 35-latków. Ale każdy (no prawie) był obdarowywany tym czymś, co szumnie nazywano aparatem fotograficznym. Budowa i optyka jest co najmniej snem szalonym jakiegoś radzieckiego uczonego. Zawsze urzekały mnie piktogramy określające czas naświetlania materiału. Ale żeby nie było. Owe wynalazki typu Smena i Vilia spod znaku Łomo doczekały się szerokiej rzeszy fanów eksperymentujących z fotografią analogową w XXI w.
Niestety żaden z pokazanych powyżej egzemplarzy będących moimi śmieciowymi zbiorami nie nadaje się do robienia zdjęć. A moja pierwszokomunijna Smena skończyła swój żywot jako popielniczka  w czasach wczesnego Orłowa jakieś 20 lat temu...

czwartek, 17 listopada 2011

Nikon F90X

Niegdyś cud, cudów, maszyna niesamowita, przedmiot pożądania każdego fotografa. Obecnie ciekawostka, do którego nie da się poklepać zdjęć w megailościach, filmy kosztują, szybko się kończą, a i w większości najlepszych już nikt nie produkuje. Dziś sentymentalny śmieć do kupienia za grosze (puszka)

środa, 16 listopada 2011

Alcatel HC 800

Śmieszna cegłówka z homologacją z 1996 r. Kultowy model z antenką, który dostałam od przyjaciółki, która wie, że zbieram wszelkiego rodzaju śmieci. Niestety nie mam ładowarki i nie wiadomo czy to cudo nadal działa. 
Moim pierwszym telefonem komórkowym był Siemens c25 kupiony chyba w 1997, albo 1998 roku. Został mi skradziony w autobusie w Gdańsku. Rozpacz była straszna. Gdzie tym iphonom, smartfonom, które teraz mamy do tego stajlu i prestiżu z tamtych lat...
 

Banknoty sprzed 1950

...plik banknotów sprzed denominacji 1950 roku, wtedy to w ciągu 2 tygodni, wielu ludzi straciło swoje oszczędności w złotówkach, limit wymiany, czas operacji i stosunek 1/100...

Ten plik banknotów został znaleziony podczas remontu w jednym z malborskich domów, ukryty był w słoiku za kominem.... Czekał na lepsze czasy... Dziś bez wartości

Śmieciowisko

Blog o wszystkim co zalega tu i tam, o PRLu, o sprawach dawniejszych, na poważnie i z przymrużeniem oka. Może wyda się wam ciekawy :-)

Zapraszamy serdecznie. Izunia & Jacunio